Polecamy nasz dzisiejszy artykuł, który ukazał się w "Gazecie Krakowskiej":
"Większość z nas już słyszała o wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w sprawie zakazu palenia węglem i drewnem. Sąd uznał zakaz za niezgodny z Konstytucją. W konsekwencji WSA wydał decyzję o uchyleniu uchwały, która go wprowadzała. Dlaczego? Na jakie argumenty powoływał się sąd? Co z nich wynika? Czy jesteśmy skazani na życie w smogu? Czy jedyną alternatywą jest emigracja smogowa?
Zakaz wciąż obowiązuje
Po pierwsze warto wyjaśnić, że wyrok WSA nie jest prawomocny. Co to oznacza? To, że uchwała wprowadzająca zakaz nadal obowiązuje. Wszystkie strony broniące uchwały – Urząd Marszałkowski i organizacje pozarządowe, w tym nasza, już zapowiedziały odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA). Do czasu wydania decyzji przez właśnie ten sąd, co w polskich realiach może potrwać rok lub dwa, uchwała obowiązuje i powinna być wdrażana przez władze Krakowa. W nowych domach nie wolno instalować kotłów na paliwa stałe (węgiel, drewno), a właściciele nieruchomości z istniejącymi piecami powinni ten typ ogrzewania stopniowo wymieniać (korzystając z dotacji na wymianę ogrzewania i dopłat do rachunków za ciepło oferowanych przez gminę Kraków.
Bubel prawny?
Pojawiły się komentarze, że uchwała została uchylona przez WSA, bo to "bubel prawny". Jednak zdrowy rozsądek nakazuje raczej pozytywną ocenę uchwały. Nasze zdziwienie budzi za to argumentacja przytoczona przez sąd. WSA stwierdził, że uchwała narusza zasadę równości, ponieważ zakazem objęte są tylko piece, kotły, itp. o małej mocy. Ponadto zakaz odnosi się tylko do spraw grzewczych. Według sądu sprawiedliwy zakaz powinien obejmować wszystkich. Tak, wszystkich i w każdych okolicznościach. Co to oznacza? Koniec z grillami, również we własnym ogródku. Pizza z pieca opalanego drewnem? Nie w Krakowie. No i najważniejsze – w 2018 r. musielibyśmy również wyłączyć Łęg – który zasila w ciepło miejską sieć ciepłowniczą, nie wspominając o energii elektrycznej.
Ktoś może uznać, że tak, takie rozwiązanie byłoby rzeczywiście sprawiedliwe. No bo dlaczego Kowalski ma rezygnować z węgla, a wielki, w dodatku francuski, Łęg nie? Powodów jest kilka. Po pierwsze Łęg posiada filtry wychwytujące większość pyłów i innych zanieczyszczeń ze spalania węgla. Jest jeden i duży – przez co łatwo go kontrolować. Żeby funkcjonować, Łęg musi uzyskać pozwolenie zintegrowane, które określa maksymalny pułap emisji dla tego zakładu.
W przypadku Kowalskiego i jego pieca nie ma żadnych norm, może palić czym chce, w czym chce, a do powietrza wypuszczać tyle pyłów, benzo[a]pirenu i innych zanieczyszczeń, ile chce. Ponieważ pieców w Krakowie jest kilkadziesiąt tysięcy to ciężko nawet myśleć o skutecznej kontroli tego, co i jak jest w nich spalane. Wreszcie, uchwalenie zakazu, który obejmowałby również Łęg byłoby… niezgodne z prawem, ponieważ tego typu zakłady podlegają innym ustawom oraz odrębnej Dyrektywie UE, a uchwała, jako prawo lokalne, nie może w nie ingerować. I tu koło się zamyka.
Jeśli sąd żąda sprawiedliwości przy zakazie stosowania węgla, to mamy jeszcze kilka propozycji zrównania praw i obowiązków zwykłych obywateli i przedsiębiorców. Jak zwrócili już uwagę dziennikarze, według tak pojmowanej sprawiedliwości, skoro w Krakowie powstanie spalarnia odpadów to Kowalski też powinien móc palić śmieci w swoim piecu! Obecnie zakazuje tego Ustawa o odpadach – może jest niezgodna z Konstytucją? Jak sprawiedliwość to sprawiedliwość! Dlaczego tylko przedsiębiorcom przysługuje podatek liniowy? A przepisy sanepidu? Skoro dotyczą przedsiębiorców, to może powinny dotyczyć też Kowalskich serwujących obiadki w zaciszu domowej kuchni swoim bezbronnym dzieciom? Niech w końcu wszyscy będą traktowani tak samo…
Więc zanim okrzykniemy uchwałę i zakaz bublem prawnym zastanówmy się, czego tak naprawdę chce od sejmiku sąd i czy jest to wykonalne.
O krok za daleko
Zadaniem WSA było zbadanie zgodności uchwały z prawem. Tyle. Sąd jednak na tym nie poprzestał i pozwolił sobie na szereg komentarzy, do których nie jest uprawniony. Pojawiły się dywagacje, co by było, gdyby inne miasta w Polsce poszły śladem Krakowa. Pojawiły się pytania o bezpieczeństwo energetyczne. Przypominamy – Kraków jest wyjątkowy, bo ma wyjątkowo brudne powietrze. To wina wielu czynników, w tym położenia w niecce, niekorzystnych warunków atmosferycznych, no i dużej ilości źródeł emitujących zanieczyszczenia, z których główną grupę stanowią domowe piece na paliwa stałe. Nikt nie upomina się o zakazy w innych miastach Polski. A tak na marginesie: spora część "polskiego" węgla spalanego w domowych piecach pochodzi z … Rosji.
A może da się inaczej?
Pojawiają się też komentarze, że zakaz przepadł, bo to rozwiązanie zbyt radykalne. Problem polega na tym, że to jedyna rzecz, na którą sejmikowi pozwala Prawo Ochrony Środowiska. Sejmik nie może np. nakazać ludziom, żeby montowali elektrofiltry na swoich kominach (w które notabene wyposażony jest Łęg) albo żeby instalowali piece najnowszej generacji, emitujące mniej zanieczyszczeń. Nie może też zakazać sprzedaży najgorszej jakości węgla. Może jedynie określić paliwa, które są dopuszczone na danym obszarze – co zrobił w uchwale. Teraz musimy czekać na decyzję NSA, czy rzeczywiście może to zrobić.
Polska ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej. To zarazem chyba jedyny kraj w UE, w którym nie ma żadnych wymagań w stosunku do tego, w czym i czym pali Kowalski. Nie ma norm emisyjnych dla pieców – a różnica w emisji pyłu między prymitywnym i zaawansowanym kotłem jest ponaddziesięciokrotna. Nie ma żadnych wymagań jakościowych dla paliw, przez co wiele osób pali najtańszym, ale też najbardziej trującym, miałem i mułem węglowym. Nie działają służby kontrolne – w wielu krajach zajmują się tym kominiarze posiadający odpowiedni sprzęt do pomiaru zawartości pyłu w dymie.
Jeszcze długo można wyliczać, czego brakuje. Problem w tym, że odpowiednie zmiany musi wprowadzić rząd i Sejm, a nie władze samorządowe. Pakiet potrzebnych zmian został dwa lata temu opracowany przez specjalny zespół przy ministrze środowiska. Odnosi się do norm emisyjnych dla kotłów domowych, norm jakościowych dla paliw stałych, a także zmian dających władzom samorządowym więcej możliwości w zakresie walki z emisjami z transportu – bo tu też w wielu sprawach mają związane ręce. Niestety skończyło się jedynie na opracowaniu pakietu. Potem trafił do ministerialnej szuflady, gdzie czeka na zainteresowanie ministrów i posłów. A my jak się dusiliśmy, tak się dusimy.
Czarne chmury nad Krakowem?
Co dalej ze smogiem w Krakowie? Jeśli NSA uchyli zakaz, to czy pozostanie nam tylko emigracja smogowa? O zakaz w aktualnej formie trzeba walczyć w NSA. Apelujemy jednak też do władz Krakowa i Małopolski, żeby podjęły aktywne działania w Warszawie, u kolegów i koleżanek z partii rządzących i opozycyjnych, właśnie na rzecz zmian, które dadzą samorządom większe możliwości w działaniach dotyczących ochrony powietrza. Nie możemy pozwolić na to, żeby każdego roku w naszym mieście z powodu zanieczyszczenia powietrza umierało kilkaset osób, tylko dlatego, że politycy spychają problem pod dywan."