W niektórych miejscowościach, które każą płacić za klimat, powietrze nie spełnia norm czystości, jak pokazują wyniki badań opublikowane w raporcie ClientEarth – międzynarodowej organizacji prawników zajmujących się środowiskiem.
W Szklarskiej Porębie czy Zakopanem stężenie zanieczyszczeń jest wielokrotnie wyższe niż np. w Warszawie. Turyści i kuracjusze zmuszeni są do oddychania koktajlem złożonym z pyłów zawieszonych PM10, PM2,5 czy rakotwórczego, mutagennego benzo(a)pirenu, które mogą wywołać poważne problemy układów: oddechowego, krążenia i nerwowego.
Mimo tego, jadąc do Zakopanego, Szczyrku i licznych uzdrowisk dopłacamy w hotelu tzw. taksę klimatyczną (w Zakopanem nazywaną opłatą miejscową). Za pobyt w zdrowych warunkach – nawet 2,19 zł za dobę od osoby. Czteroosobowa rodzina do tygodniowych ferii dołoży więc 60 zł – wyliczyli dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Miasta nie rezygnują z pobierania opłat, dzięki którym do ich kas wpływa nawet kilka milionów złotych rocznie. Lokalne władze nie potrafią poradzić sobie z problemem zanieczyszczeń. Jak jednak przekonują samorządowcy, bez dodatkowej opłaty klimatycznej zanieczyszczenie powietrza w uzdrowiskach byłoby jeszcze większe.
Powietrzem spełniającym normy możemy oddychać w województwach warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, w aglomeracjach trójmiejskiej i białostockiej oraz w Zielonej Górze.
Raport został opracowany na podstawie danych wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.